pośladki oplecione dłońmi w uścisku namiętnym
spinają się z falą skurczy niebiańskich,
gdy z głową nisko, nad ego klęczysz
językiem kusząc młodzieńcze zapędy.
w serc rytmie – miarowo – kołyszesz ustami
rozkosznie w oczy miłością zaglądasz
rozmarzona smakiem słonych gwiazd z oddali
dotykasz wzrokiem niezawisłych nadziei.
rozrywany dłońmi napływającej euforii
wiję się zdany na łaskę twej woli
kometami odkrywam migdałową przestrzeń
otwierając świat odległy w miedzy przestrzeni.
spinają się z falą skurczy niebiańskich,
gdy z głową nisko, nad ego klęczysz
językiem kusząc młodzieńcze zapędy.
w serc rytmie – miarowo – kołyszesz ustami
rozkosznie w oczy miłością zaglądasz
rozmarzona smakiem słonych gwiazd z oddali
dotykasz wzrokiem niezawisłych nadziei.
rozrywany dłońmi napływającej euforii
wiję się zdany na łaskę twej woli
kometami odkrywam migdałową przestrzeń
otwierając świat odległy w miedzy przestrzeni.
no właśnie sprowokowałaś mnie do rozmyślań, do jakiego momentu można się posunąć aby nie przekroczyć granicy smaku. z drugiej strony zastanawiam się czy to potrafię?
OdpowiedzUsuń